Z pewnością wszyscy kojarzymy Delft z "delfickiej porcelany". Owszem, na każdym kroku jest mnóstwo sklepów z pamiątkami, ale niestety podróbkami. Delft jest uroczym miasteczkiem ze względu na to, że jest jednym z najlepiej zachowanych średniowiecznych miast Holandii, przy czym nie jest tak oblegane przez turystów, jak inne miasta w tym kraju. Warto przespacerować się po starówce. Delficki rynek jest wspaniały; z pięknym Ratuszem z jednej strony i strzelistą gotycką wieżą kościoła z drugiej, a po środku pomnikiem Hugo Grocjusza - "ojca" prawa międzynarodowego. Koniecznie trzeba też zwiedzić pobliskie Nieuwe Kerk (Nowy Kościół) i Oude Kerk (Stary Kościół). O Nieuwe Kerk mówi się, że jest jednym z najwspanialszych kościołów Holandii. Warto zajrzeć też na Markt, czyli główny plac targowy, który nadal pełni swoją funkcję. Oprócz tego kanały, mosty, kwiaty, wąskie uliczki i... stary, holenderski wiatrak "De Roos", który stoi prawie w samym centrum! W Delft mieści się także jesten z instytutów UNESCO.
Bawełniania sukienka, którą miałam na sobie, to oczywiście Imperium Mody, a kolczyki By Dziubeka.
******
To tyle na dziś. Jutro jadę do mojego nowego mieszkania na warszawskim Powiślu, więc postanowiłam coś jeszcze napisać, bo jutro zapewne się nie uda.
We wtorek zamieszczę już ostatni post z Holandii - obszerną relację z Utrechtu.
Zapraszam!